niedziela, 26 kwietnia 2015

Rozdział II


Szczęśliwi są wierzący,
Którzy są pokorni w swoich modlitwach 


Była pewna, że gdyby miał pod ręką coś ostrego, może nóż, może cegłę cisnął by w nią i to bez mrugnięcia okiem i jakichkolwiek wyrzutów sumienia. Rozpoznał ją niemal od razu, nawet jeśli jedyne co u niej widział to oczy. Była zła na siebie, że tak bez problemu dała się uwieść jakiemuś nieznajomemu.
 Co jeśli obudziłaby się w innym kraju? 
Albo jako święta dziewica potrzebna do rytuału przez satanistów? 
Wzdrygnęła na samą myśl o tym.
Nie mogła za wiele nad tym myśleć, bo znów potok przekleństw poleciał w jej stronę.
- Wyrzuć ją z domu! To pierdolnięta terrorystka! I kłamczucha i …
Znała świetnie angielski, ale mówił to tak szybko, że trudno było nadążyć.
Serce biło jej jak oszalałe i czuła jak skóra na twarzy okropnie ją pali z poczucia wstydu i zażenowania taką sytuacją. Blondyn zamrugał ze zdziwieniem patrząc na dziewczynę przed sobą.
- Okradłaś mojego brata? To prawda? – uniosła do góry brwi, gdy wpadła na genialny pomysł. 
Mówiła po angielsku, ale kto powiedział, że to jej ojczysty język?
Wykrzywiła śmiesznie twarz w grymasie oburzenia, po czym zaczęła wołać w zupełnie innym języku, by oboje jej nie zrozumieli.
- Nie znam go! Nawet nie wiem jak ma na imię! O co chodzi?! Chce wracać do domu, ale tu gorąco i coś śmierdzi pewnie od Ciebie! – zawołała wskazując na mężczyznę, którego usta zdobił jeden, srebrny kolczyk. Mogła go przecież obrażać, a i tak wyglądałoby to tak, jakby była oburzona i nie rozumiała dlaczego ten mężczyzna ją oskarża.
Oboje unieśli wysoko brwi jakby ze zdziwienia słysząc zupełnie obcy im język.
- Co to kurwa ma być? Wczoraj mówiłaś po angielsku – warknął mrużąc gniewnie oczy.
Dziewczyna ponownie odezwała się, gdy dotarł do niej fakt, że nie znają arabskiego.
A więc mogła mówić cokolwiek jej przyszło na myśl.
- Masz okropną fryzurę i ten zarost! Wyglądasz jak dziadek. I ty masz fanów? Nie sądzę, chyba mnie okłamałeś – dodała poruszając zabawnie dłońmi.
Blondyn westchnął patrząc wyczekująco na gitarzystę.
- I co? Ona nawet nie mówi po angielsku… jak się dogadaliśmy wczoraj… - mruknął cicho próbując sobie przypomnieć, ale najwidoczniej wziął za dużo niż powinien, bo w zupełności nie wiedział co do choler y u niego robi ta dziewczyna.
Nigdy nie miał daru do języków obcych, ale najwidoczniej pod wpływem świetnie się potrafił dogadać.
Tom przeklął głośno łapiąc się za głowę.
Dziewczyna wzruszyła ramionami od niechcenia zdając sobie sprawę, że plan działa.
- Co ona ci zrobiła? Tylko spójrz na nią. Jest wystraszona i pewnie nie wie kim jesteśmy – dodał wywołując prychnięcie w mężczyźnie.
- Groziła mi Bill, rozumiesz?! Nie jestem głupi, wiem co widziałem i słyszałem. Goniły ją jacyś kolesie, spieprzała przed nimi moim samochodem i w dodatku groziła mi bronią – fakt, trochę podkoloryzował, ale skoro i tak nie rozumiała…
- Ej, wcale nie bronią tylko breloczkiem! – warknęła po angielsku, a oboje spojrzeli na nią z zaskoczeniem. Zacisnęła usta oddychając głęboko.
No to ją podpuścił.
-Oh, to jednak umiesz angielski? – ironia z jaką zapytał o to aż powodowała ciarki na jej skórze i nawet mięciutka kołdra nie dawała tyle ciepła, co wcześniej.
Nagle, przypomniała sobie, że wciąż ma jego telefon. 
Widząc, że jak na razie nie przyszło mu to do głowy wyminęła go umiejętnie wrzucając telefon do tylnych kieszeni jego szerokich spodni. 
Nosił co najmniej o 4 rozmiary za duże, wiec nawet nie poczuł kiedy komórka znalazła się tuż przy nim. Odetchnęła z ulgą, ale to i tak nie pocieszało ją.
- Nie wiem o czym mówisz, źle się poczułam i… - znów mówiła w swoim ojczystym języku, a Tom westchnął ze zirytowaniem.
- Przestań już kurwa , bo zaraz cię walnę – syknął ze złością.
- A no i wzięła mój telefon. Daj mi swój Bill to sam zobaczysz – blondyn spojrzał niepewnie na dziewczynę, ale ta tylko prychnęła cicho krzyżując ręce na piersi.
O mały włos, a miała by jeszcze większy problem…
Wyglądała na urażoną tym oskarżeniem, wiec bez większych emocji podszedł do stolika obok wybierając numer brata.
Po całym pomieszczeniu rozległ się dzwonek Sama Deluxe – Stumm.
Tom spojrzał ze zdziwieniem, gdy zorientował się, że dźwięk wydobyła się z jego spodni!
- To niemożliwe! Musiała go podrzucić!
- Daruj sobie.
- To złodziejka. Okradła mnie Bill do cholery!
- Ile ci wzięła?
- 500 euro.
Bill przekręcił teatralnie oczami, jakby taka suma pieniędzy nie robiła na nim za specjalnie wrażenia. 
Podał bratu kilka banknotów.
- Co ty odpierdalasz?!
- Oddaje.
Tom zaśmiał się z niedowierzaniem kręcąc głową.
- Dragi wypaliły ci resztki mózgu?! Ta pizda mnie okradła, groziła i teraz bezczelnie kłamie nam w oczy!? Czego ty do chuja nie zrozumiałeś!?
- Samochód masz, telefon też, pieniądze ci oddałem. Żyjesz. Ona jest moim gościem i zostanie tutaj tak długo jak będzie jej się podobać – niemal jak jeden mąż krzyknęli razem. –CO?!
-Wynoś się stąd Tom, bo działasz mi na nerwy.
- Jednak jesteś pierdolnięty. A ciebie, będę miał na oku – warknął lustrując dziewczynę wzrokiem.
Po chwili wyszedł z domu trzaskając mocno drzwiami.
Dziewczyna odetchnęła głęboko wydostając się z kołdry.
Teraz znów jej było gorąco. Bill prychnął na ten widok unosząc do góry brew.
- Teraz mi jesteś winna 500 euro – mruknął z rozbawieniem.
- Ja…
- Jak się nazywasz? – zamyśliła się na chwilę. Bycie w innym kraju jednak ma swoje plusy. 
Mogła stać się kimkolwiek chciała. Mogła wymyślić historię jaka tylko przyszła jej na myśl. 
Po raz pierwszy była boginią we własnym życiu, potrafiła go zbudować od początku, mogła usunąć to, co było dla niej niewygodne. 
–Layla  - odparła po chwili zerkając w jego ciemne tęczówki. 
Takie same jak u tamtego. 
Mężczyzna uśmiechnął się do niej ciepło.
 – Jestem Bill, a tamten awanturnik to niestety mój brat, Tom.
- Nie chciałam go okraść, ja po prostu… - zagryzła nerwowo dolną wargę.
Obiecała sobie, że nikomu nie zaufa.  
On może poznać jej imię, ale nie historię.
Spojrzała na niego ponownie, a kąciki ust uniosła lekko ku górze przybierając na twarzy przepraszający uśmiech.
 – Przed czym uciekasz? – dziewczyna spojrzała na niego nieodgadnionym wyrazem twarzy.
 Westchnęła głośno rozglądając się po mieszkaniu.
- Przed przeszłością, przed bólem, poczuciem odrębności i samotności. Przed  śmiercią. – poczuła silną chęć podzielenia się z kimkolwiek o swoich uczuciach, nawet jeśli to w zupełności nieznana jej osoba.
 Może nawet lepiej, że jej nie zna. Nie będzie jej oceniać. 
Nie musiała mówić całej historii swojego życia, bo przecież ona się jeszcze nie zakończyła, ona nadal trwa, 
a ona musi tylko przetrwać.
Bill uniósł do góry brew najwyraźniej zaintrygowany nową koleżanką.
- A ty, Bill? – zapytała po chwili ponownie zwracając na niego ciemne tęczówki.
Wielki obraz czterech mężczyzn na ścianie, każdy z nich ubrany inaczej, nawet ten, którego okradła też tam był. Na dole wielkimi, drukowanymi literkami był podpis „Tokio Hotel”, a więc tak nazywa się ich zespół?
- Ja, co?
- Przed czym ty uciekasz? – Bill uśmiechnął się delikatnie przybliżając do niej.
- Skąd pomysł, że w ogóle przed czymś uciekam?
Layla podążyła wzrokiem po sylwetce mężczyzny, który poszedł prosto do kuchni.
Poszła za nim nieśpiesznie opierając ręce na wielkim kuchennym blacie.
Uśmiechnęła się delikatnie, gdy nalewał  do dwóch szklanek wody.
- Człowiek, który bierze narkotyki musi mieć konkretny powód – odparła po chwili.
 Mężczyzna odwrócił się do niej przodem podstawiając pod nos wielką szklankę.
- Czy osoba, która napije się piwa od razu jest alkoholikiem? Czy osoba, która zapali papierosa, staje się nałogowcem?
- Nie, ale…
- Wiec może ja też spróbowałem?
Layla wypiła niemal od razu zawartość szklanki czując lekki, pulsujący ból głowy.
- Gdyby tak było trzymałabym się z tobą. Nie urwałby mi się film, bo ja też pierwszy raz brałam to do ust.
- Spostrzegawcza i inteligentna. Podoba mi się to. Więc jaka diagnoza pani tajemnicza?  - mężczyzna usiadł obok na krześle wyczekująco na nią spoglądając.
- Jeśli zgadniesz nie będziesz musiała oddawać mi 500 euro – dodał na zachętę, cwaniacko się uśmiechając - Myślę, że to agonia.
- Agonia? – Bill spojrzał na nią ze zdziwieniem.
Znał doskonale definicje tego słowa i wątpił by to właśnie to wyrażenie określało jego osobę.
- Nie ta, która jest poprzedzającym etapem śmierci, ale taka dzięki której możesz zapomnieć. Zapomnieć o całym bólu, który skrywasz w sercu, zapomnieć przez chwilę kim tak naprawdę jesteś, możesz być kimkolwiek chcesz. Nie czujesz nic, unosisz się nad ziemią i to właśnie uczucie, ten stan powoduje… że nie chcesz by się zakończyło na jednym razie – dokończyła spoglądając na niego.
Nic nie mówił wyglądał jakby analizował właśnie to, co powiedziała.
Jego twarz była nadzwyczaj spokojna, a oczy natrętnie skierowane były na nią.
- Kim ty jesteś? – dopiero po chwili zapytał.
Dziewczyna pochyliła się bliżej niego patrząc w jego tęczówki.
- Nazywam się Layla i…
- Nie o to pytam – przerwał jej nerwowo ściskając w ręce opróżnioną szklankę.
Dziewczyna chrząknęła odsuwając kosmyk włosów za ucho.
- Po prostu… czuje to samo. – mruknęła niewyraźnie chcąc jak najszybciej wydostać się z tego mieszkania.
Bill zamyślił się na moment mrużąc śmiesznie oczy.
Dziewczyna wyprostowała się po czym spojrzała na niego niepewnie.
- Muszę już wracać. Dziękuje za wszystko.
Blondyn zaśmiał się kręcąc z politowaniem głową.
- Złamałem wczoraj wszystkie zasady, których się trzymałem od ponad dwóch lat. Po pierwsze nie przygarniam nowo poznanych dziewczyn do swojego łóżka, po drugie z nikim nie dziele się moimi przeżyciami i nikt nawet nie podejrzewa, że biorę chyba, że Tom, ale to jest inna bajka. Zjawiłaś się nagle, okradłaś mojego brata, uciekasz przed przeszłością, mówisz z niezrozumiałym dla nas języku i nie wiesz kim jesteśmy. Nie wypuszczę cię z domu.. nie po tym jakie wywarłaś na mnie wrażenie. Znam się na ludziach i jestem pewny, że twoja historia jest wyjątkowa.
Dziewczyna nie odpowiedziała wypuszczając ze świstem powietrze.
Zdecydowanie nie podobało jej się to, co właśnie powiedział.
Może znów powinna mówić po arabsku? Zdecydowanie nie.
Musi dalej brnąć w kłamstwa, skoro tak świetnie jej to wychodzi.



* * * * *
Rozdział drugi już za nami :)
Nie wiem czy w ogóle ktokolwiek czyta tego bloga, ale mam nadzieje, że wam się podoba.
Wiem, że dużo wulgaryzmów, ale to na potrzeby opowiadania :D
Pozdrawiam i dziękuje za każdy komentarz <3